motto z podróży

In Lanzarote, the volcanoes are always int-erupting

2020

#1 LANZAROTE | Timanfaya i wulkan

ZOBACZ CAŁY FILM TUTAJ​

Odtwórz wideo

JAK PRZETRWAĆ SAMEMU 4000KM OD DOMU

Kiedy zdecydowałem się na ten wyjazd, nie było odwrotu, to znaczy był, ale nie brałam tego pod uwagę. W końcu zawsze mogłam powiedzieć, że nie jadę i anulować to wszystko jednym kliknięciem myszki. Tak się jednak nie stało. Czekała na mnie przygoda życia i pierwszy w pełni samodzielny wyjazd. Zdecydowałam, że będzie to prezent urodzinowy – ode mnie dla mnie.

W sylwestra nalałam skądś z lodówki butelkę szampana 0,33cl i wraz z kolejnymi wybuchami petard postanowiłam ją otworzyć i przed zaśnięciem o 00:05 uroczyście uczcić urodziny – wtedy 23-cie. bałagan, powoduje, że cały czas mam ten bałagan w głowie, a jako zorganizowana bestia nie mogłam do tego dopuścić.

Lot zaplanowano na wczesny ranek. Około 7:00. Obudziłaem się na wpół śpiąca (jak strzelają petardy tydzień przed i po nowym roku, to jak na wojnie, a nie jak na imprezie) i pojechałam na lotnisko – takiej pustki na drogach w moim życiu nie widziałam – mam urodziny 1 stycznia, będzie fajnie mówili. Wszyscy już spali lub właśnie kładli się spać, a ja, samotny podróżnik, właśnie wyruszałam 4000 km od domu, w swoje urodziny iw dodatku nie wiedząc, czy wrócę.

DECYZJA - LECIEĆ

- Czy czułam się zdenerwowana?
- NIE
- Czy przemyślałam to wszystko?
- NIE - Czy dobrze się bawiłam?
- Tak
Jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, wypiłam szampana, więc czas zaryzykować. Lotnisko w Rotterdamie to małe, przytulne miejsce, z którego samoloty latają głównie do takich miejsc jak Hiszpania czy Portugalia – więc można też powiedzieć, że jest to moje lotnisko domowe. Mały, cichy port lotniczy, 20-minutowa odprawa, kawa i rogalik, na godzinę przed lotem. Zupełnie jak w domu, tylko że musiałabym mieć kapcie i szlafrok. W międzyczasie kupiłam drobne upominki dla właścicieli apartamentu, w którym zamieszkam podczas pobytu na Lanzarote. Czas wsiadać do samolotu. Poszło szybko i bez problemów. Miałam szczęście, że ustawili rząd dzieci przede mną, za mną i obok mnie. Witaj w piekle. Lot o 4:30 nie dla wszystkich jest sielanką, kiedy jeden kopie cię z prawej, drugi z tyłu, a trzeci częstuje M&Msami, które właśnie wyjął z ust, możesz poprosić o to, żeby samolot leciał szybciej. Niestety Boeing 737, którym lecieliśmy, rozpędzał się do 756 km/h, więc ze słuchawkami na uszach czekałam na turbulencje – wtedy wszyscy siedzą nieruchomo, jakby to miało pomóc autopilotowi złapać równowagę.

Dolcielim! Dzieci radośnie wybiegły z samolotu, ja zawsze czekam, aż wszyscy jako pierwsi będą czekać przy taśmociągu na swój bagaż – Jak wiadomo – kto pierwszy ten czeka, Hiszpania ma nieco inne podejście do czasu i czaaaasu. Dlatego, gdy pasażerowie biegli zobaczyć, czy ich walizki już dotarły (dla informacji – byli jeszcze w samolocie), ja spokojnie cieszyłam się styczniowymi palmami, które falowały do siebie na wietrze.

Lanzarote

NA LOTNISKU

Tak jak powiedziałam, kiedy przeszłam przez drzwi bez powrotu (są to drzwi, przez które nie możesz wrócić, jeśli zapomniałeś czegoś z samolotu) i tak jak myślałam, że zaraz przyjedzie pierwsza walizka. Zebrałam moje dwa różowe twarde cukierki (walizki) i poszłam tam, gdzie wypożyczają samochody.
Z własnego doświadczenia wiem, że im bardziej lokalna firma, tym lepsza obsługa, więc nie korzystam z tych, które nie mają „najlepszych” opinii. Dlatego skorzystałam z wypożyczalni CICAR i ufają, że samochód wygląda tak jak wyglądał – mój miał zwiększony przebieg o 1000 km 😛 ups! PS Serwisant tak bardzo pytał też dokąd jadę, że teraz mogę mu z czystym sercem pokazać ten film. Będzie wiedział, skąd się biorą te mile.

wszystkiego
najlepszego dla mnie!

Cholera, jest 12:00! Wyruszyłam więc z Google Maps w podróż – pierwszym zadaniem było odnalezienie miejsca, które zarezerwowałam przez Airbnb. Okazało się, że jestem za wcześnie, więc nie pozostało mi nic innego, jak czekać. Dżentelmen, który mieszkał w budynku obok i był kierownikiem, nie mówił zęba po angielsku, a ja nie mówiłam zęba po hiszpańsku. Będzie fajnie pomyślałam. W środku były 4 pokoje, ja dostałam jeden na dole z widokiem na jeden z wulkanów. Piękne miejsce, tylko jedna uwaga – na zimę weźmiecie bieliznę termoaktywną, bo miejscowi nie mają grzejników. Jeśli mieszkasz w hotelu, nie martw się.

czas zacząc wyprawę

Rozpakowałam się i sprawdziłam, co zaplanowałam na najbliższe 7 dni. Czego się spodziewałam? Nie wiem na pewno, czy będę się dobrze bawić. Miałam kontakt z właścicielem, który zawsze odpowiadał na moje pytania – to duży plus, gościnność. Pojechałam do Arrecife, aby zwiedzić stolicę tej 60-kilometrowej wyspy. Podobne wrażenie zrobiła na mnie Teneryfa w 2018 roku. To tam zakochałam się w Wyspach Kanaryjskich. Klimat obu wysp jest niesamowity, panuje tu taki spokój i wrażenie jakby czas się zatrzymał. Magia. Postanowiłam, że dzisiaj nie będę imprezować, bo mam napięty grafik z atrakcjami na jutro. Pognałam więc swoim fiatem 500 w stronę Tinajo. Zasnęłam w 3 minuty.

1000 km - 7 dni: zróbmy to

Drugi dzień obudził mnie o 7:30. Tutaj różnica czasu wynosi godzinę i 10 lat. Żart. Wyspy Kanaryjskie leżą w obrębie południka Wyspy Kanaryjskie leżą w obrębie południka 0 stopni, co oznacza, że mają tu tyle samo czasu co w Londynie. A więc jadąc na wakacje mamy jeszcze godzinę na zwiedzanie – bo kto zabroni bogatym.

Drogi na Lanzarote są cudowne, często bez pobocza i po obu stronach tysiące różnych formacji wulkanicznych. Jako pierwszy na celowniku pojawił się El Golfo. Kolor tego niezwykłego jeziora zawdzięcza występującemu w nim specyficznemu fitoplanktonowi. Ma głębokość 8-10 metrów i jest wypełniony wodą morską. Powstał, gdy woda morska dostała się do krateru wulkanu. Ponadto jest prawdopodobnie bardziej słony niż Morze Martwe. Kamienna ściana nad nim to jedyna część wulkanu El Golfo, resztę pochłonęło morze. Na koniec dnia udałam się w kilka miejsc, gdzie można podziwiać piękne widoki. Te miejsca to Los Hervideros, Caldera Blanca, enchadero de los camellos. A jutro czas na poznanie tajemnic Timanfaya

Poranki na tej wyspie są magiczne, dlaczego? Bo jest tu tak cicho, szczególnie 3 stycznia 2020, kiedy postanowiłam sprawdzić historyczne miejsce – Park Narodowy Timnfaya. Zachwycający turystów księżycowy krajobraz to efekt erupcji wulkanów sprzed zaledwie 300 lat. Lawa i magma stworzyły scenerię rodem z filmów science fiction, w której mimo surowości stopniowo toczy się życie. Park otwiera się o 9:00 – i lepiej być tam o 8:45. Było ze mną kilku turystów, ale w ciągu godziny cały park tętnił życiem. Wycieczka autokarowa to doskonała opcja, aby zobaczyć park „od środka”. Zobaczysz wtedy, jak aktywnie można zrobić grilla lub fontannę parową na wulkanie.

Punktem, którego nie można przegapić, są niesamowite pola solne Salinas de Janubio. Dlatego wyspa nazywana jest krainą soli. Ich powierzchnia wynosi 440 000 m2, a rocznie wydobywa się tu średnio 2000 ton soli. Poza walorami estetycznymi Salinas de Janubio to przede wszystkim miejsce, w którym wydobywana jest w 100% naturalna sól morska, pozbawiona konserwantów i dodatków. Do jej produkcji wykorzystywana jest woda oceaniczna, która po odparowaniu przez słońce jest zbierana, a następnie poddawana czyszczeniu i innym procesom produkcyjnym.

Moim celem był południowy kraniec wyspy, Faro de Pechiguera. Jest to czynna latarnia morska położona na południowo-zachodnim krańcu wyspy. Został otwarty w 1866 roku. Jest ocean i fale rozbijające się o skały. Hałas ten wycisza się, a sól tworzy niesamowite obrazy na ścianach kamieni.

 

 

Następny przystanek: Costa de Papagayo, czyli płacimy 2 euro i jedziemy utwardzoną drogą na dość sportowy odcinek. Nocą musi tu być cudownie cicho. Dotarłam na plażę. Niesamowity widok, szczególnie z górnych klifów. Chciałam siedzieć i patrzeć. Niestety styczniowa aura jest tak wietrzna, że miałam na sobie szorty – turystycznie. Poszłam więc na drugą stronę klifówgdzie znajdują się góry i doliny, piękne pagórki i wąskie przejścia – miejsce dla miłośników pieszych wędrówek.

Lanzarote

bycie turystą - łatwa robota

Czwartego dnia postanowiłam zobaczyć północną część wyspy. Spakowałam kilka ciuchów na zmianę (wulkany też były w planach, więc na wszelki wypadek wzięłam kurtkę) i ruszyłam moim cudownym Fiatem500.

 

Pierwszym przystankiem jest zamek Santa Barbara. Zabytkowa warownia znajduje się na Górze Benacantil, która góruje nad całym miastem. Historia zamku sięga IX wieku, a jego nazwa wywodzi się prawdopodobnie od charakterystycznego kształtu wzgórza, które Arabowie nazywali Banu-lQatil, czyli małżowiną uszną. Twierdza otoczona jest drzewami oliwnymi. Na jeden z dziedzińców można wjechać specjalną windą z poziomu miasta.

czy to mars? nie to wyspy kanaryjskie!

Widok z zamku to widok na Teguise, małe miasteczko położone u podnóża zamku. Jest to jedno z pierwszych miast założonych na Wyspach Kanaryjskich. Już po spacerze uliczkami można zauważyć dużą dbałość o szczegóły, a architektura tego miejsca sprawia, że przenosimy się w czasie do czasów piratów – znajduje się tu również Muzeum Piractwa. Odbywa się tu również targ. W drodze na północ natrafiłam na ciekawe miejsce: Parque Eolico. Farma wiatrowa położona na grzbietach mniejszych wulkanów. Miejsce niesamowicie ciche i warte zobaczenia, bo widoki są oszałamiające.

Cezar Manrique

Aby dowiedzieć się więcej o historii wyspy, odwiedziłam Muzeum Cezara Manrique. Artysta ten jest nie tylko malarzem, rzeźbiarzem czy architektem, ale także działaczem na rzecz ochrony środowiska. Dążył do zachowania tradycyjnego budownictwa, był przeciwny umieszczaniu tablic reklamowych, wychodząc z założenia, że szpecą one krajobraz. Mieszkał w domu w korycie wyschniętego potoku Taro de Tahiche, którego parter umieszczono w naturalnych zagłębieniach skalnych powstałych po erupcji wulkanu. Obecny wygląd wyspy zawdzięcza jego działalności – oprócz swojego domu, w którym obecnie działa fundacja jego imienia, stworzył m.in. El Diablo, symbol parku Timanfaya, Mirador del Rio, Jardin de Cactus , oryginalny kaktusowy ogród, ogrody i baseny w hotelu Los Salinas w Costa Teguise, Jameos del Agua – sala koncertowa wewnątrz skalnej, wulkanicznej jaskini. Stworzył także ruchome rzeźby, które nazwał Wind Toys, które obecnie zdobią wyspę.

dzień kaktusa

Chyba tęskniłam za ciszą, znalazłam ją tutaj

Na początku piątego dnia chodziłam tu i tam – ta wyspa to magia w pigułce – jest tam wszystko czego można chcieć od luksusowych wakacji: palmy, bananowce, luksusowe hotele, plaże i wulkany.

Wisienką na torcie dnia to Jardin de Cactus. Jest to artystycznie zagospodarowany okrągły krater, dziura w ziemi, w której możemy podziwiać ponad 1400 gatunków kaktusów. To ostatnie wielkie dzieło Cesara Manrique. Niektóre są naprawdę malutkie, bo mierzą zaledwie 2 centymetry, ale zdarzają się też takie, które mają ponad 20 metrów wysokości, co chyba robi ogromne wrażenie na większości turystów. Sadzi się je na różnych wysokościach na kamiennych tarasach pnących się ku górze. Ich różne kształty, kolory i kolce sprawiają, że trudno oderwać wzrok od każdego z nich.

Na koniec zagadka: czy istnieje Mercedes, który zawsze stoi i jest biały? Tak! Jest to kościół, który znajduje się w pobliżu Jardin de Cactus. Udało mi się złapać 2 mercedesy na jednym zdjęciu.

 

6 rano wyruszyłam na najbardziej wysunięty na północ punkt wyspy – Mirador de Guinate. Z tego punktu widokowego rozpościera się piękny widok na cieśninę El Río, wyspę La Graciosa i położone dalej wyspy archipelagu Chinijo. Czy wiesz, że Lanzarote słynie z produkcji aloesu? Nie, Nie martw się, ja też nie miałam pojęcia, dopóki nie zobaczyłam napisu: Lanzaloe. Pomyślałam, że wpadnę i zobaczę. Nie spodziewałam się, że tysiące aloesów „różnych marek” wykorzystywanych jest do produkcji mydeł, kremów i kosmetyków. Idealny, gdy za bardzo się opalamy – koi skórę i doskonale ją nawilża. Swoją drogą, zastanawiam się, czy tu też robią sok.
Na wybrzeżu, pośrodku niczego, znajduje się Jameos del Aqua, zaledwie kilometr od Cueva de los Verdes. Należą do tego samego tunelu powodziowego de Atlantida. Jameos del Aqua znajduje się w części tego tunelu bliżej wybrzeża. Swoją nazwę zawdzięcza istniejącemu wewnątrz jezioru, które jest unikalną formacją geologiczną. Miejsce to jest pierwszym znanym nam już dziełem Cesara Manirique, w którym człowiek „harmonizuje z naturą”. Zwiedzanie ponownie zaczynamy od krótkiego zejścia po schodach, gdzie najpierw docieramy do restauracji. W przeciwieństwie do Cuvea de los Verdes, nie dostajemy tutaj przewodnika. Nasz wzrok przykuwa słone jezioro w jaskini, które jest główną atrakcją tego miejsca. Sam tunel ma około 60 metrów długości, szerokości i około 20 metrów wysokości. Kiedy podejdziesz bliżej, zobaczysz kryształową taflę i małe pływające białe skrawki, trochę jak skrawki papieru. To maleńkie kraby, a dokładniej odmiana raka, bardzo rzadki gatunek kraba albinosa, który stał się symbolem tego miejsca. Żywią się algami i normalnie zamieszkują oceany na głębokości prawie 3000 metrów. Po prawej stronie, wzdłuż ściany, na drugą stronę prowadzi nas piękny, wąski, skalisty chodnik z oryginalną balustradą.

Lanzarote

north side

Lorem Ipsum is simply dummy text of the printing and typesetting industry. Lorem Ipsum has been the industry’s standard dummy text ever since the 1500s, when an unknown printer took a galley of type and scrambled it to

Mijając go docieramy do kolejnego baru, gdzie pomiędzy kamiennymi stołami i schodami wspinamy się do kolejnej atrakcji tego miejsca, czyli do egzotycznego ogrodu z basenem. Pierwszą rzeczą, która wychodzi z ust większości turystów po zobaczeniu go, jest wielkie „wow”. Całość w zachwycającej bieli. Sam basen zachwyca swoim lazurem, wyróżniającym się także bielą jego brzegów. Palmy, głazy i inne egzotyczne rośliny sprawiają, że nie chce się stąd wyjeżdżać.

Siódmy dzień to czas na relaks. Jadę na plaże koło Arrecife, aby podziwiać samoloty. W tym miejscu również polecam Mirador de Acercamiento wszystkim fanom lotnictwa. Podczas opalania można tu usłyszeć odgłosy nadlatujących samolotów – tuż nad głową!!! Mam nadzieję, że Wasza wyprawa na wyspę słońca soli i wulkanów będzie niezapomniana i że powrócicie w to miejsce następnym lotem!!

It is a long established fact that a reader will be distracted by the readable content of a page when looking at its layout. The point of using Lorem Ipsum is that it has a more-or-less normal distribution of letters, as opposed to using 'Content here

Relaaaaax...

Odkryj niezbędne informacje

5/5

Lanzarote

Plusy
1. Klimat: słoneczny i łagodny:
Lanzarote ma przyjemny klimat subtropikalny z łagodnymi zimami i ciepłymi latami , idealny na cały rok.

2. Przyroda i krajobraz:
Unikalne krajobrazy wulkaniczne: wyspa znana jest z krajobrazów wulkanicznych, np. w Parku Narodowym Timanfaya.
Piękne plaże: białe piaszczyste plaże i czysta woda, idealne do wypoczynku i sporty wodne.


3. Spokój i przestrzeń:
Mała turystyka masowa: W porównaniu do innych Wysp Kanaryjskich jest ciszej, co stwarza swobodną atmosferę.
Niezagospodarowana przyroda: Surowe przepisy budowlane chronią naturalne piękno wyspy.

4. Atrakcje kulturalne:
César Manrique: Prace tego artysty i architekta można zobaczyć na całej wyspie, z unikalnymi budynkami i dziełami sztuki, które idealnie wpisują się w przyrodę.

5. Zrównoważony rozwój:
• Zrównoważona turystyka: Lanzarote słynie z zaangażowania w zrównoważoną turystykę i ochronę środowiska.

Wady:

1. Ograniczone udogodnienia:
Mała wyspa: mniej możliwości zakupów i rozrywki niż na większych wyspach lub na kontynencie.
Opieka zdrowotna: ograniczona liczba placówek medycznych poza dużymi miastami.

2. Wiatr:
Stały wiatr: na wyspie często wieje wiatr, co czasami może być uciążliwe, szczególnie w niektórych porach roku.

3. Jakość wody:
Ograniczone źródła wody pitnej: Woda pitna na wyspie to zazwyczaj odsolona woda morska, która czasami może mieć inny smak.

4. Zatrudnienie:
Ograniczony rynek pracy: w większości zależny od turystyki, co może powodować sezonową niepewność.

5. Transport:
Uzależnienie od samochodu: transport publiczny jest ograniczony, dlatego często niezbędny jest samochód, aby właściwie zwiedzać wyspę.